Kupiłam samochód od osoby, która zapewniała, że pojazd nie miał żadnej stłuczki. W umowie znalazł się zapis, że zapoznałam się ze stanem samochodu i nie zgłaszam zastrzeżeń. Dopiero jednak po podpisaniu umowy, podczas dokładnego przeglądu pojazdu, mechanik zwrócił mi uwagę, że auto musiało mieć bardzo poważną kolizję, choć zostało to dobrze ukryte. Czy w takiej sytuacji sprzedawca ponosi jakąś odpowiedzialność?
TAK. Czytelniczka może skorzystać ze stosownych uprawnień gwarantowanych przez przepisy, niezależnie od zapisów w umowie. Niemniej jednak sytuacja z praktycznego punktu widzenia jest dość trudna, głównie z uwagi na kwestie dowodowe i konieczność poświęcenia sprawie czasu. Sprzedawca jest odpowiedzialny za wady sprzedanej rzeczy, które zmniejszają jej wartość lub użyteczność. Zwolnienie z odpowiedzialności wchodzi w grę, gdy w chwili zawarcia umowy kupujący wiedział o wadzie. Sam zapis w umowie, że kupujący zna stan techniczny auta, nie sprawia jednak, że można uznać, iż kupujący posiada wszelkie informacje o stanie pojazdu, zwłaszcza wtedy, gdy sprzedawca zapewnia o określonych właściwościach auta.
Poza odpowiedzialnością cywilną sprzedawca może narazić się na odpowiedzialność karną, a dokładniej przestępstwo oszustwa. Tego rodzaju przestępstwo popełnia ten, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem, przede wszystkim za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu. Stanowi o tym art. 286 § 1 Kodeksu karnego (Dz. U. z 1997 r. nr 88, poz. 553 ze zm.). Wprowadzenie w błąd to udzielenie informacji niezgodnych z prawdą, natomiast wyzyskanie błędu to skorzystanie z faktu, iż ktoś posiada mylne informacje o jakimś stanie rzeczy. Niewątpliwie Czytelniczka poniosła wymierną szkodę majątkową, gdyż zapłaciła cenę wyższą niż auto było w rzeczywistości warte, z uwagi na to, że okazało się być powypadkowe. Jednakże samo powstanie uszczerbku majątkowego nie jest wystarczającą przesłanką do wykazania, iż padła ona ofiarą oszustwa. Trzeba bowiem jeszcze wykazać, iż sprawca w sposób świadomy wprowadził Czytelniczkę w błąd co do jego stanu technicznego i w ten sposób doprowadził ją do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Ustalenie tej okoliczności może okazać się trudne, ponieważ sprzedawca zawsze będzie bronił się tym, iż udostępnił kupującemu auto do oględzin, a w umowie zawarł zapis, iż stan techniczny pojazdu był kupującemu znany. Jeśli faktycznie auto było powypadkowe, trudno przyjąć, że właściciel nie wiedział o takim zdarzeniu. Wówczas jego zapewnienia o tym, że sprzedawany pojazd jest bezwypadkowy, należy uznać za wprowadzanie kupującego w błąd.
|